Inskrypcje w kamieniu 3

Pocztówka z Poturzyna (Fryderyk Chopin) - fragment fabularyzowanego epizodu biograficznego z cyklu "Inskrypcje w kamieniu"

Coraz energiczniej uderzał w klawisze fortepianu, przelewając w muzykę swój żal, gniew i tęsknotę. Dziwna była ta Fryderykowa muzyka. Niskie, niespokojne tony strzelały nagle w górę niczym wznoszący się ku niebu sztandar powstańczego oddziału. A fortepian, jakby rozumiejąc skargę wygnańca, wydobywał z siebie kolejne dźwięki buntowniczej etiudy rewolucyjnej. Melodia falowała i płynęła w dal, ku rodzinnym stronom, których Chopin w swoim życiu już nigdy więcej nie będzie miał okazji zobaczyć.

Ostatnie miesiące były dla Fryderyka ponurym i bolesnym czasem. Kiedy po drodze do Paryża zatrzymał się w Stuttgarcie, otrzymał wiadomość, że umiera powstanie listopadowe. Jak bardzo wtedy żałował, że rok wcześniej opuścił Warszawę! Tę samą Warszawę, którą teraz brutalny rosyjski marszałek Paskiewicz zajął po dwóch dniach zaciętych walk. Wprawdzie duża część obrońców zdołała opuścić miasto i udała się na internowanie do Prus bądź Austrii, jednak sama powstańcza stolica znalazła się w rosyjskich rękach. Chopinowi, który głęboko przeżywał dramat powstania, pozostał jedyny oręż – muzyka. W swej etiudzie, której pierwsze tony popłynęły właśnie w Stuttgarcie, zawarł tak wiele niepokoju i protestu, jakby chciał wykrzyczeć w twarz całej Europie: Polska jeszcze nie umarła, choć zaborcy od wielu lat próbują zdusić jej byt.(...)

Skromne mieszkanie przy Boulevard Poissonniere w Paryżu stało się na pewien czas jego nową przystanią. Fryderyk powoli oswajał się ze środowiskiem francuskiej stolicy, zaczął dawać koncerty i udzielać lekcji gry na fortepianie pierwszym uczniom. Ale kiedy zostawał sam, wplatał tęsknotę w takty komponowanych walców, mazurków i polonezów....

* CAŁOŚĆ opowiadań (f.e.b. v.11/18)