Słowo w ciszy wypowiedziane

Wędrowała dziewczyna z dzbanem świeżej wody
wsłuchana w odgłosy miasteczka budzącego się ze snu
Herod znów coś buduje pragnie nowych podatków
napadnięto na kupców przy rzecznym wodopoju
kapłani pisma studiują choć oślepły im serca

Przed domem nieznajomy młodzieniec ją pozdrowił
nie bój się wszak Najwyższy wzrok ku tobie zwrócił
zaufaniem obdarzył jak nikogo na świecie
Posłaniec głowę skłonił na odpowiedź czeka
tu wielkie sprawy Boże tam ludzka prostota


Tak różne Boże drogi spotkania z człowiekiem
młodego Samuela wezwał w środku nocy
Apostołów - gdy zużyte naprawiali sieci
do Maryi zawitał o rześkim poranku
by usłyszeć Jej fiat z ufnością wyszeptane

Hodyszewo i okolice

Hodyszewo, którego początki sięgają XV w., to miejscowość należąca do wielkich książąt litewskich, następnie królewska. Nazwa wsi wywodzi się od słowiańskiego imienia Hodysz. W tym czasie w Hodyszewie osiedleni byli chłopi (głównie pochodzenia rusińskiego i wyznania prawosławnego), którzy używali języka polskiego w narzeczu podlaskim.


Szczególnie cenny jest - pochodzący z ok. 1630 r. - obraz Matki Bożej z Dzięciątkiem, umieszczony w głównym ołtarzu hodyszewskiej świątyni. Ponadto - w odległości ok. 1 km od kościoła-sanktuarium w miejscu zwanym Krynicą - znajduje się drewniana kaplica ze źródełkiem.

Hodyszewo w obiektywie fotograficznym:
* sanktuarium w Hodyszewie, leśna kapliczka i okolice

Uśmiech na dobranoc

Ten dzień już do ciebie nie należy
Nad morzem rozciągnięta zasłona mgły
i wieczoru nakrapianego gwiazdami jak rosą
W oddali brzmi jeszcze melodia
z filmu który właśnie się kończył
Nic straconego jutro też będzie dzień


Lubisz marzyć choć czasem to zabawne
jak wtedy gdy siedziałeś przy ognisku
zapatrzony w gwiazdy jak Mały Książę Exupery'ego
Świat to nie tylko budowle z wielu pięter
to wiersz w pamiętniku piosenka dla przyjaciół
i święty Franciszek co grywał na patyku

Północ ale sen jeszcze nie nadchodzi
Masz wrażenie życie coraz szybciej biegnie
wraz z upływem pór roku miesięcy i lat
Nie żałuj tego co było zostaw ślad twojej ręki
zostaw serce w twych dziełach jak podpis artysty
żebyś miał co wspominać zimą przy kominku

Inskrypcje w kamieniu 3

Pocztówka z Poturzyna (Fryderyk Chopin) - fragment fabularyzowanego epizodu biograficznego z cyklu "Inskrypcje w kamieniu"

Coraz energiczniej uderzał w klawisze fortepianu, przelewając w muzykę swój żal, gniew i tęsknotę. Dziwna była ta Fryderykowa muzyka. Niskie, niespokojne tony strzelały nagle w górę niczym wznoszący się ku niebu sztandar powstańczego oddziału. A fortepian, jakby rozumiejąc skargę wygnańca, wydobywał z siebie kolejne dźwięki buntowniczej etiudy rewolucyjnej. Melodia falowała i płynęła w dal, ku rodzinnym stronom, których Chopin w swoim życiu już nigdy więcej nie będzie miał okazji zobaczyć.

Ostatnie miesiące były dla Fryderyka ponurym i bolesnym czasem. Kiedy po drodze do Paryża zatrzymał się w Stuttgarcie, otrzymał wiadomość, że umiera powstanie listopadowe. Jak bardzo wtedy żałował, że rok wcześniej opuścił Warszawę! Tę samą Warszawę, którą teraz brutalny rosyjski marszałek Paskiewicz zajął po dwóch dniach zaciętych walk. Wprawdzie duża część obrońców zdołała opuścić miasto i udała się na internowanie do Prus bądź Austrii, jednak sama powstańcza stolica znalazła się w rosyjskich rękach. Chopinowi, który głęboko przeżywał dramat powstania, pozostał jedyny oręż – muzyka. W swej etiudzie, której pierwsze tony popłynęły właśnie w Stuttgarcie, zawarł tak wiele niepokoju i protestu, jakby chciał wykrzyczeć w twarz całej Europie: Polska jeszcze nie umarła, choć zaborcy od wielu lat próbują zdusić jej byt.(...)

Skromne mieszkanie przy Boulevard Poissonniere w Paryżu stało się na pewien czas jego nową przystanią. Fryderyk powoli oswajał się ze środowiskiem francuskiej stolicy, zaczął dawać koncerty i udzielać lekcji gry na fortepianie pierwszym uczniom. Ale kiedy zostawał sam, wplatał tęsknotę w takty komponowanych walców, mazurków i polonezów....

* CAŁOŚĆ opowiadań (f.e.b. v.11/18)

Wieści z rodzinnych stron

Zabrałeś w swoją podróż starą fotografię
rodzinnego domu skrytego w alei drzew
Ukradkiem otarłeś łzę w chwili pożegnania
uścisk ojca był taki pewny i serdeczny
jak wtedy kiedy uczył cię stawiać pierwsze kroki

Listy z domu jak białe ptaki z wiadomością
wiele się tam zmieniło kto wie czy na lepsze
Gdzie wiodła polna droga budują autostradę
osuszyli mokradła nie ma gniazd bocianów
a sąsiadom brakuje dnia na odwiedziny


Ty już podjąłeś pracę masz nowych przyjaciół
twym drugim domem miasto gdzie zapuściłeś korzenie
Ale jeśli zatęsknisz czy źle ci będzie po prostu
wspomnij – aleja drzew znów przy domu rozbrzmiewa ptakami
a pochylony ojciec staruszek wygląda u drogi

Z wizytą w Grodnie

Grodno – miasto z bogatą historią, które szczególnie polubił król Stefan Batory. To za jego rządów "Batorowy gród" przeżywał swoje "złote lata". Najstarszym zabytkiem jest XII-wieczna cerkiew św. Borysa i Gleba, położona malowniczo na wysokiej skarpie nad Niemnem. Obok – dwa zamki: Stary (w którym rezydował król Stefan Batory) i Nowy (z I poł. XVIII w., obecnie siedziba państwowego muzeum grodzieńskiego).

Do dziś zachowała się większość zabytków sakralnych miasta, jak pojezuicka katedra św. Franciszka Ksawerego, pobernardyński kościół Znalezienia Krzyża św., franciszkański kościół Matki Bożej Anielskiej na tzw. zaniemeńskim rynku, cerkiew katedralna Opieki Matki Bożej w Grodnie, kościół ewangelicko-augsburski św. Jana. Nie przetrwał natomiast jeden z najcenniejszych zabytków miasta – XVI wieczna tzw. fara Witoldowa, zniszczona przez sowietów w 1961 r.

Miasto w obiektywie fotograficznym:
* kościół franciszkanów pw. Matki Bożej Anielskiej
* sierpniowy spacer ulicami Grodna

Inskrypcje w kamieniu 4

* W październiku 2019 r. minęła 75. rocznica wyzwolenia Bredy spod okupacji niemieckiej przez 1. Polską Dywizję Pancerną generała Stanisława Maczka. Bohaterskich żołnierzy oraz ich dowódcę upamiętniono apelem poległych, salwami honorowymi, a na grobach polskich weteranów złożono kwiaty i zapalano znicze.



Generał "czarnej brygady" (Stanisław Maczek) - fragment fabularyzowanego epizodu biograficznego z cyklu "Inskrypcje w kamieniu"

Kiedy dotarli na pozycje wyjściowe do ataku, zaczynało już świtać. Francuskie miasteczko Caen, przez jakie przejeżdżali, przedstawiało upiorny obraz rozległych zniszczeń. W powietrzu czuć było nieprzyjemną woń spalonych budynków i padliny zwierząt. Tu i ówdzie przy drodze czerniały kratery po wybuchach bomb lotniczych – ślady niedawnego brytyjskiego nalotu dywanowego. Dla czołgowych kierowców-mechaników, przemęczonych całonocną jazdą po bezdrożach, stanowiły one dodatkową trudność. Tymczasem najbardziej niebezpieczna część kampanii w Normandii była dopiero przed nimi.

Generał Stanisław Maczek zdawał sobie sprawę zarówno z mocniejszych, jak też słabszych stron zgrupowania, którym dowodził. Morale wśród żołnierzy było wysokie, dywizja była dobrze przygotowana i chciała się bić. Z drugiej strony, czołgi będące na wyposażeniu zespołu – Shermany i Cromwelle – dysponowały znacznie słabszym pancerzem i armatą niż niemieckie Pantery czy Tygrysy. Zmuszało to załogi do unikania walki na wprost na większym dystansie, do stosowania kamuflażu, przemyślanych manewrów oskrzydlających i jednoczesnych ataków z kilku stron. Przed wyruszeniem do Francji ich dywizja pancerna liczyła szesnaście tysięcy ludzi. Ilu z nich doczeka końca wojny?

* CAŁOŚĆ opowiadań (f.e.b. v.12)

Wiersz listopadowy

Znowu dzień się rozpłakał deszczową szarugą,
W alei wiatr harcował, goniąc zeschłe liście.
Już listopad nakrywał miasto nocą długą,
Dokoła było pusto, ponuro i mgliście.


Przystanął starszy człowiek na cmentarza krańcach,
Zapalił skromną świeczkę na grobie swej żony,
Odmierzył pół godziny ziarnami różańca
I odszedł – choć płaczący, jednak umocniony.

Powiązał kraj umarłych z modlitwami żywych
Ognisty sznur światełek jak łańcuch cierpienia.
I rzekł z marmuru anioł, lecz głos miał prawdziwy:
"To życie się nie kończy – ono się przemienia".

Drohiczyn nad Bugiem

Drohiczyn – dzisiaj to niewielkie miasto było w latach 1520 – 1795 stolicą województwa podlaskiego, odgrywając ważną rolę w handlu dzięki swemu położeniu na szlakach kupieckich. Założone w XVIII w. Collegium Nobilium (jezuickie) oraz szkółki franciszkańskie przyczyniały się do rozwoju edukacji na ziemiach wschodnich.


Do największych atrakcji turystycznych Drohiczyna można zaliczyć: wczesnośredniowieczne grodzisko na Górze Zamkowej, pojezuicki kościół Trójcy Przenajświętszej (obecnie katedra), pofranciszkańska świątynia Wniebowzięcia NMP (obecnie kościół filialny), kościół i klasztor benedyktynek, klasycystyczna cerkiew św. Mikołaja, muzeum diecezjalne.

Drohiczyn w obiektywie fotograficznym:
* kościół katedralny, inne obiekty historyczne oraz pejzaż nad Bugiem

Inskrypcje w kamieniu 1

Ostrobramskie kantaty (Stanisław Moniuszko) - fragment fabularyzowanego epizodu biograficznego z cyklu "Inskrypcje w kamieniu"

W życiu mieszkańców Wilna i okolic Ostra Brama pełniła szczególną rolę. Jeden Bóg wiedział, ile próśb tu zaniesiono, ile wydarzeń – religijnych i świeckich – miało miejsce w tych murach. Modlono się tutaj zarówno podczas powstań narodowych, klęsk żywiołowych, świętując jubileusze, jak też w zwykłych, codziennych potrzebach.

Dla Moniuszki kaplica miała jeszcze akcent osobisty. Niegdyś zaręczył się tutaj z Aleksandrą Müllerówną – od kilkunastu lat jego ukochaną żoną. Później powierzał Matce Bożej Ostrobramskiej swoją radość z narodzin dzieci, a z drugiej strony – obawy, gdy jego liczna rodzina przeżywała problemy finansowe. Dziś też miał pewien kłopot, choć zupełnie innego rodzaju. (...)

W święto Ostrobramskiej, które wypadało w przyszłym tygodniu, amatorska grupa miała po raz pierwszy wykonać jego dwie gotowe kantaty. Moniuszko obawiał się trochę tego występu. Wiedział, że niektórzy krytycy potrafili być złośliwi – umieli wytykać popełnione błędy, a jednocześnie nie doceniać włożonej pracy.

– To dla Ciebie te kompozycje – wyszeptał przy obrazie, ofiarując Madonnie zbliżający się występ. Ostrobramska skłoniła głowę jakby chciała go pocieszyć, że dla Niej bardziej od wartości artystycznych liczy się to, co płynie z głębi serca. Zamontowany u Jej stóp srebrny półksiężyc wznosił swoje oświetlone rogi jak człowiek ręce do ufnej modlitwy.

* CAŁOŚĆ opowiadań (f.e.b. v.11/18)